Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
232
GASNĄCE OGNIE

— Nic nie szkodzi, lubię szczerość! odpowiadam z uśmiechem pojednawczym.
I am so sorry, indeed! — usprawiedliwia się mój znajomy i po chwili kłopotliwego milczenia ciągnie dalej: — Pan się spotka w naszym kraju z szyitami. Należy być z nimi bardzo ostrożnym! Pan wie, że dla muzułmanina przysięga imieniem Boga wyklucza oszukaństwo?
— Wiem coś o tem, — potwierdzam.
— Otóż, jeżeli posłyszy pan taką przysięgę szyity, proszę mieć się na baczności... bo inaczej ocygani!...
— Nie rozumiem? — przerywam gorącą mowę sunnity.
Ten długo cmoka sinemi wargami, wreszcie odpowiada:
— Jeżeli szyita, ten pies, powie: „Wallah!“...
— Co to znaczy? — pytam.
— Jest to skrót: Wallahi wa billahi wa tillahi. Jeżeli wypowie ją, lub jedno tylko słowo „wallah“ — łże, łże, jak pies bezdomny!... — błyskając oczyma i białemi kłami, syczy prawowierny czciciel „Hadisu.“
— Na to już niema rady! — decyduję z rezygnacją iście wschodnią. — In cza Allah!
— O nie! — woła Arab i uderza pięścią w stół. — O nie! Niech dżentelman żąda szyickiej przysięgi! Niech ten pies mówi: Wa l’Nabi“, albo jeszcze lepiej: „wa Abbas!“ Wtedy już nie nabierze...
— Cóż to znowu ma znaczyć? — zapytuję zdumiony.
— To przysięga na imię Alego lub Husseina... Dla tych heretyków Allah Stary — prawie nic nie znaczy, lecz zato Kalif Ali lub buntownik Hussein — to dla nich — bóg! — szeptem dokończył mój „orszadowy“ znajomy, spostrzegłszy, że arabski policjant, widząc jego zażyłość z nieznanym w mieście europejczykiem, przygląda mu się zbyt natarczywie.
— Sidi, — rzekłem, — nie bardzo pamiętam historję Husseina. Wiem tylko, że ktoś kogoś zabił...
Arab wzruszył ramionami pogardliwie i odpowiedział natychmiast:
— Po zamordowaniu Alego w Kufie, syn jego Hussein zmuszony był walczyć o tytuł Kalifa z Moawią i jego synem Jazydem. W bitwie pod murami Kerbeli Hussein i jego syn zginęli, a ich odrąbane głowy zostały posłane Moawji...