Przejdź do zawartości

Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— synów północnej zorzy. Gdzie płodność waszych żon? Znika lud Sameednam, a choroby różne trapią go. Wielki Numa pokarał was za to, że piliście ognistą wodę, wodę szatana, i za nią oddawaliście plon waszej ciężkiej pracy i surowego życia. Numa zjawił mi się w dalekiej ziemi i rzekł: „Idź do kraju Sameednam, pokaż ludom jego skarby, zebrane przeze mnie, naucz ich pracy, zaprowadź sprawiedliwych białych ludzi, którzy stale będą dostarczali proch, haki na ryby, strzelby, herbatę, tabakę, cukier, tkaniny i piękne, błyszczące naczynia; którzy będą walczyli z chorobami i śmiercią mego ludu i założą na jego ziemi wielkie, bogate miasto, gdzie zawsze będą towary i pożywienie, gdzie powstaną szkoły, w których synowie i córki mego ludu będą się uczyli, aby się stać równymi białym braciom!“
I oto przyszliśmy i zaczęliśmy wspólną pracę, — ciągnął, podnosząc głos, Biały Kapitan. — Już możecie się nie obawiać zimy, bo damy wam wszystko dla walki z chłodem, głodem i chorobami. Wy chcecie zburzyć nasze dzieło, bo ślepy i głuchy czarownik Tawda, który nie widział zbliska Numy i nie słyszał jego głosu, namówił was, żebyście powstali przeciwko woli wielkiego Boga. Niech przyjdzie tu szaman, a ujrzycie, że jest kłamcą, że chce przyprowadzić tu złych białych ludzi, którzy wodą ognistą zrujnują was i doprowadzą do zguby. Niech przyjdzie tu czarownik!
Mowa Pitta podziałała na tubylców. Kilku młodych Samojedów pobiegło po szamana. Przyprowadzono go i postawiono obok Pitta.
— Człowieku! — rzekł do niego Hardful. — Oto stoimy obok siebie w obliczu Wielkiego Numy. Jeżeli