Strona:F. A. Ossendowski - Zagończyk.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bożych, iż bez niego nic nie możemy, jemu samemu w Trójcy św. jedynemu naprzód przyczytać się musi przedziwna opatrzność jego nad kościołem św. katolickim, dla którego, aby bramy piekielne przeciw niemu nie przemogły, sam Bóg miłosierny i przemądry, Elearów[1] polskich sam do siebie pociągnąwszy, was przeciwko nieprzyjaciołom wiary świętej obrócił, męstwa dodał, szczęściem błogosławił i sam wam z wysokości hetmanić będzie! Gdy albowiem w bujnoszczęsnych krajach cesarskich niebaczni poddani jego, jadem wieloróżnych herezyj zarażeni i niemi, jako truciznami nadęci, na kościół św. katolicki bluźnierskie usta swoje wywarli, was, bracia najsłodsi, rycerze szlachetności prześwietnej, na obronę wiary, na karcenie heretyków i bluźnierców ręką swoją prowadzi Bóg — sędzia i król nad królami.
Długo jeszcze mówił mały, nikły, słabowity księżyna — kapelan lisowczyków, cnoty ich rycerskie wynosząc i do zemsty nad kacerzami nawołując, a gdy skończył, do głosu przyszedł pan Adam Lipski i pobudzał do surowej rozprawy z tymi, co od rzymskiego Namiestnika Chrystusowego odpadli, jako synowie zdradliwi, doradzał krwi przelewu i nie szczędzenia nikogo, ani zbrojnych, ani przy pługu idących, ani na rynku handel uprawiających, ani duchownych, ani starców, niewiast i dzieci, bo taka jest wola chrześcijańskiego cesarza Ferdynanda i w wierze gorliwego — króla Zygmunta.

Na te słowa chorągwie ochoczo pokrzykiwać poczęły, bo do serca zapadły im słowa takowe i miły

  1. Wybrańców (tak ks. W. Dembołęcki w pamiętniku swoim, z którego tę mowę przytacza autor, lisowczyków stale nazywa).