Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czowiska tubylców, uzbrojonych tylko w łuki i oszczepy. Ajnosi oddają Oroczonom i Goldom swoje ziemie do koczowania bezpłatnie, zobowiązując jednak odważnych myśliwych do tępienia tygrysów, owych straszliwych przybyszów z kontynentu.
Koczujący Oroczonie i Goldowie, a także uciekinierzy z Due i Onoru, byli pierwszymi wywiadowcami, którzy przynieśli wieści o nafcie na północy Sachalinu.




ROZDZIAŁ V.
MŚCICIEL.

Na północ od Pogibi, dokąd przyjechałem po zwiedzeniu miejscowości naftowych, leży w cieśninie Tatarskiej przylądek Marja, jeden z najbardziej północnych punktów wyspy.
Miałem wiadomości, że w okolicy tego przylądku jakiś myśliwy wykrył błoto z poważnemi śladami nafty i kiru. Ponieważ do chwili przyjścia statku po mnie miałem jeszcze dwa tygodnie do rozporządzenia, postanowiłem zwiedzić tę miejscowość.
Jechałem konno wraz z wynajętym przez siebie przewodnikiem. Zdziwiła mię okoliczność, że władze wojskowe nie chciały wydelegować ze mną żołnierza, na wszystkie moje prośby i nalegania dając odpowiedzi wymijające. Zmuszony więc byłem szukać dla siebie prywatnego przewodnika w Pogibi. Był to jakiś rybak, pół-Mongoł, pół-Rosjanin, jakich dość wielu spotyka się na Syberji. Znał doskonale wyspę, nieraz pływał na północ aż do wyspy Św. Jonasza, trudniąc się połowem ryb i fok.