Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pewnego dnia, było to Boże Narodzenie... O, nigdy nie zapomni Enriko tego wieczoru... Siedzieli we dwoje aż do północy. Starsi zapomnieli o nich, gdyż gubernator podejmował gości w pałacu. Don Miguel, guwernantka i służba byli na parterze.
Enriko i Liza grali w szachy. W pewnej chwili dziewczynka zrobiła jakieś dziwne posunięcie laufrem i mulat ze zdziwieniem podniósł na nią oczy. Spojrzenia ich spotkały się i, — Enriko dotąd nie może sobie objaśnić — długo pozostawały złączone, związane przemożną siłą.
Liza odrzuciła się na oparcie fotelu i zapytała cicho, a bardzo poważnie:
— Jak wyobrażasz sobie dalsze życie, amigo?
Zaskoczyło go to nagłe pytanie i zmieszało.
Nie przychodziło mu to na myśl dotychczas. Zamierzał stać się najlepszym, najmądrzejszym i najsilniejszym — o tem wiedział. Rozumiał dokładnie, że jest mu to potrzebne, aby być poważanym, gdyż nie mógłby znieść obrazy i poniżenia.
Zawierała się w tem jedna tylko, osobista strona życia, lecz nie ogarniała treści.
Jakiem jednak musi być jego życie, to znaczy — do czego ma zdążać? O tem nigdy jeszcze nie myślał. Przebywał w szkole, gdzie ojciec-prefekt kieruje losem wychowanków. Alberto Harra po ukończeniu szkoły został telegrafistą, Ellen Kutteh — pielęgniarką w szpitalu, jeszcze inna — Ellen Bakar — dozorczynią w rękodzielniczej szkółce sióstr-loretanek. Pablo Lumbo pracuje w biurze policji, jako przepisywacz na Remingtonie, Ambrożego Mitakama posłano, jako nauczyciela do szkółki wiejskiej w dżungli za Elaro, — wszyscy pracują i zarabiają na swoje życie. Ojciec-prefekt obmyśli coś dla niego, z pewnością, obmyśli... Mulat przypomniał