Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A miłość białej kobiety do czarnego lub pół-czarnego mężczyzny? — zadał Enriko nowe pytanie i czekał na odpowiedź, mrużąc oczy.
Dyrektor westchnął ciężko i po chwili namysłu odpowiedział:
— Wiem o takich wypadkach... smutnych dla obu stron. Białą kobietę pociąga do czarnego mężczyzny zmysłowość, powiedziałbym, indukcyjna. Gdy przeminie jednak pierwszy poryw... następuje otrzeźwienie i — nieunikniony wstręt...
— Wstręt? — szepnął mulat.
— Tak, amigo, — wstręt! Mówimy przecież szczerze?! Kroniki sądowe notowały przykłady tej dziwnej idiosynkrazji. Dochodzi ona do takiego napięcia, że biała matka częstokroć pozbawia życia dziecię, zewnętrznemi cechami przypominające kolorowego ojca. Zdarza się to nawet w małżeństwach, żyjących w przyjaźni i miłości. Wstręt ten nie zależy od umysłu, ani uczuć, działa podświadomie, jakgdyby wynik systematycznego zażywania trucizny. Jeden z uczonych fizjologów, prof. Zea o’Donnel, wypowiada hipotezę, że sama natura białej rasy broni się w ten sposób przed zwyrodnieniem, bo zważ tylko jedną, nader dziwną okoliczność! O ile pierwsze mieszane pokolenie bywa nieraz bardzo udane, o tyle potomkowie mulatów posiadają najczęściej niewysoki intelekt i nader wadliwą moralność. Powiem więcej, — przejawiają instynkty o wiele nawet niższe, niż te, któremi są obdarzeni ich przodkowie o kolorowej skórze!
— To — straszne! — szepnął Enriko.
— Niezawodnie! W tem się właśnie zawiera tragedja mieszanych małżeństw, amigo mio. Lecz odbiegliśmy nieco od tematu rozmowy! Otóż, powiadam, że żądanie zupełnego równouprawnienia jest rzeczą