Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wali-chan usiadł i spokojnie zapalił papierosa. W gabinecie zapanowało milczenie.
— Panowie raczą się wypowiedzieć z całą szczerością i stanowczością, gdyż nienormalne warunki naszej współpracy muszą być usunięte — powiedział Ti-Fong-Taj.
Podniósł się jeden z generałów chińskich i, kłaniając się na wszystkie strony, z uśmiechem na ustach zwrócił się do obecnych:
— Tyle razy już mieliśmy namacalne dowody mądrości i daru przewidywania naszych sąsiadów i współbraci — Japończyków, iż nie wątpimy o poważnych racjach zatrzymania amerykańskiego statku z bronią. Jednak nie mogę nie zaznaczyć, że ładunek tego statku przeznaczony był dla drugiego korpusu armji rządowej, która miała być wysłana do południowych prowincyj, szczególnie przez komunizm opanowanych. Wstrzymanie tego ładunku, przykro mi o tem mówić, by słowa moje nie zostały zrozumiane, jako zarzut, unicestwia nader ważne dla rządu posunięcia. Bylibyśmy więc niezmiernie wdzięczni, gdyby nasi czcigodni sąsiedzi raczyli uwzględnić naszą prośbę i zwolnić zasekwestrowany ładunek, wysłany pod adresem czcigodnego kompradora, pana Ti-Fong-Taja!
Skłoniwszy się w stronę gospodarza, generał powrócił na swoje miejsce.
— Dodam w imieniu sztabu, — odezwał się nankiński znajomy Wagina, — że uzupełnienie uzbrojenia drugiego korpusu po sukcesach 8-go pułku w rejonie Nań-Czangu jest niezbędne, gdyż osłabiliśmy pierwszy korpus o dwa pułki i całą brygadę artylerji.