Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez pięć, czy ileś tam tysiącleci kroczącej własnemi szlakami kultury i o prześcignięciu we wszystkich wadach i błędach ludów Zachodu, dla których ci wychowankowie uniwersytetów europejskich i amerykańskich czuli bezmierną pogardę i zimną nienawiść. Wynik okazał się niezmiernie opłakanym dla kraju „Synów Nieba“, w okresie, gdy ostatnia ich latorośl pędziła monotonny żywot więźnia honorowego za szkarłatnemi murami „Zakazanego Grodu“. Radykalny Kanton wystąpił przeciwko umiarkowanemu Pekinowi i — zawrzała wojna południa z północą, krwawa, zaciekła wojna domowa! Ambitni, awanturniczy generałowie-chrześcijanie, podjudzani przez misjonarzy protestanckich; generałowie, wierni dynastji, i wprost hersztowie bandytów, werbując ochotników, tworzyli armje, prowadzili wojnę na własną rękę, pustosząc kwitnące niegdyś prowincje i miasta, leżące wpobliżu nielicznych dróg, przecinających kraj. Ościenna Rosja bolszewicka agitowała wściekle, rzucając złoto, głosząc podstępne hasła i znajdując najemnych awanturników, którzy na czele „czerwonych“ oddziałów od zachodu i północy posuwali się dolinami Żółtej i Niebieskiej rzeki, wzmagając zamęt i szerząc klęskę. Powtarzał się tragiczny i żałosny obraz upadku potęgi Assyrji i Babilonji, imperjum perskiego, Rzymu i koczowej monarchji Dżengizydów.
Pozbawieni ziemi, mienia i bezpieczeństwa rolnicy, rzemieślnicy, drobni handlarze, a nawet bezdomni, niemający nic do stracenia kulisi szukali bezpiecznego miejsca.
Gdzież znaleźć je można było pewniej, jak nie w Szanchaju, gdzie ześrodkowały się interesy kapi-