Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myślił się prawie wszystkiego i widział przed sobą szachownicę gry życiowej. Nie mógł tylko znaleźć na niej właściwego miejsca dla partnerów. Uświadamiał sobie teraz w zupełności, jakie to zaburzenia, powstające dokoła tych ludzi, wznosiły tamę dla jego wzroku wewnętrznego, zwalczającego niekiedy przestrzeń i czas. Milczał, obserwując Miczurina i Sergjusza. Lejtenant odszedł od Wagina i usiadł w kącie na krzesełku. Sergjusz z całym spokojem rozglądał się dokoła, aż wreszcie spytał:
— Coś jakgdyby wam tu przybyło, doktorze?
Plen zatarł ręce i odpowiedział z odcieniem radości:
— A jakże! Komisja sanitarna za pomoc moją w jej pracach (byłem przecież inspektorem na cały nasz sektor!) ofiarowała mi całe urządzenie do prac bakterjologicznych. Świetne to wszystko, amerykańskie, z fundacji Rockefellerowskiej! Mogę teraz fabrykować surowice, jakie tylko zechcę!
Wagin spojrzał na Miczurina, a, widząc, że lejtenant już się uspokoił, powiedział z niewinną miną:
— Poproszę was wkrótce, doktorze, o spreparowanie surowicy przeciwko zakochaniu... mam bowiem dla was jednego pacjenta w bardzo groźnej formie tej choroby.
Plen uśmiechnął się chytrze i zadeklamował z Heinego:
Ich sah dich im Traum
Und sah die Nacht in deines Herzens Raum,
Und sah die Schlang‘, die dir am Herzen frisst,
Ich sah, mein Lieb, wie sehr du elend bist.
Miczurin wybuchnął głośnym śmiechem i śmiał się tak długo i szczerze, że aż mu kark krwią na-