Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dliwa. Zdając sobie z tego sprawę i zestawiając tych dwoje ludzi — zamkniętą w sobie, tajemniczą, mistycznie nastrojoną, zdolną do ascetyzmu i męczeństwa Ludmiłę i — Michała Miczurina, który niedawno jeszcze zły był na niego, że nie pozwolił mu odegrać „świetnie zareżyserowanej comedia dell arte z lekkiem a skutecznem puszczeniem krwi“, Miczurin — pijany, amoralny abnegat, Miczurin — cynik i drab, zdolny do każdej zbrodni, — Wagin nie był w stanie wyjść ze zdumienia. A tymczasem ta właśnie — tak niestosowna i przeciwna naturze Miczurina miłość porwała lejtenanta ni to jakaś rozpętana maszyna, która swemi trybami poszarpała w nim dawną jego istotę i odrzuciła, jak odrzucała wióry i niepotrzebne skrawki metalu lub drzewa, po tysiąc razy zmełła, sprasowała i uformowała coś zupełnie odmiennego, niepodobnego do cerbera „Gospody“, najemnego mordercy, fałszerza, szulera i włamywacza. W imię tej to miłości w zewnętrznie odrodzonym człowieku zaszły jeszcze głębsze zmiany wewnętrzne. Miczurin przestał pić, stał się małomówny z obawy, by nie urazić czemkolwiek Ludmiły, gryzł się wyrzutami sumienia, palił się ze wstydu za niedawne swe życie, usiłował czytać, aby wypełnić wyrwę kilku lat upadku i dojść do poziomu Ludmiły i Wagina, w sumienności i rzetelności dochodził do chorobliwej wprost manji... a jednocześnie stawał się coraz wrażliwszy na stosunek przyjaciół do siebie, podejrzliwie analizując każde ich słowo i spojrzenie.
Drażniło go i niepokoiło, a czasem doprowadzało do takiej rozpaczy, że chciał wyć i gdzieś biec bez celu i na zatracenie, kiedy wyczuwał, jak mu się