Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

padu, mającego, według opinji rządu tokjoskiego, wyraźne cechy wystąpienia politycznego a wrogiego państwu „Wschodzącego Słońca“.
Idąc za radą angielskiego i amerykańskiego konsulów, zaniepokojonych z jednej strony stratami firm swych obywateli, pozbawionych kulisów do ładowania okrętów, z drugiej — wzrastającą agresywnością Japończyków, chińscy sędziowie oskarżyli o udział w tej „politycznej“ awanturze kilku zbrodniarzy, oddawna już skazanych i zamkniętych w więzieniu, naprędce zorganizowali proces i oddali w ręce kata biedaków, w tym wypadku Bogu ducha winnych i o całej sprawie nie mających najmniejszego pojęcia. Japończycy jednak, poinformowani przez swoich szpiegów, nie ustępowali, żądając wykrycia wszystkich nici spisku i ujęcia prawdziwych winowajców.
Szanchaj pozostawał odcięty i izolowany od peryferyj, gdzie około miljona ludzi tak czy inaczej, lepiej lub gorzej istniało wszakże, czerpiąc środki do życia z jego niepowstrzymanego, zdawało się, szalonego pędu interesów, zachcianek, nawyków, ambicyj, rozpusty, chciwości i współzawodnictwa. Po zajazdach, jadłodajniach i herbaciarniach Czapei tłoczyli się Chińczycy i ponuremi głosami podawali sobie z ust do ust smutne, niepokojące nowiny, opowiadając o zdarzających się już wypadkach śmierci głodowej i o wybuchających tam i sam epidemjach. Za miastem, na pustych placach, gdzie wkrótce już miały się zazielenić ogrody, widniały większe i mniejsze zbiorowiska ludzi i odbywały się burzliwe nieraz narady. Coraz częściej rozlegały się głośne przekleństwa, warczące, wściekłe charczenia podburzo-