Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ  VIII.
OKO ZA OKO, ZĄB ZA ZĄB...

Odnalazłszy przed godziną Miczurina w jego legowisku w „Gospodzie 4-ch stron świata“, Sergjusz Wagin przeprowadził z nim krótką naradę. Pijany jak zawsze lejtenant w okamgnieniu otrzeźwiał i okazał się człowiekiem bystrym i szybko się orjentującym. Rozmowa tych dwóch prawie nieznanych sobie ludzi trwała kilka minut zaledwie i zakończona została następującem powiedzeniem Wagina:
— Nie wątpię, że znajdzie pan przy szpiegu znaczną sumę pieniędzy. Należy ona wyłącznie do pana, lejtenancie, bo ja do niej nie zgłaszam żadnych pretensyj.
— Bardzo szlachetne ustosunkowanie się do sprawy! — pochwalił go ironicznie nieco Miczurin. — Biegnę zatem i naprędce wyreżyseruję swoją trupę... Odegramy ją w stylu „comedia dell arte“ — trochę makabrycznie, trochę na wesoło... Będzie pan czekał na epilog, czy też zadowolni się samym prologiem?
— Owszem, ciekaw jestem całej sztuki aż do... spuszczenia zasłony, — dziwnym jakimś tonem odpowiedział Sergjusz.