Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zły człowiek, — gubernator Horn — napadł niegdyś na mego dziada Jomagę, zabrał mu jego skarby, samego zaś porwał. Wódz nigdy już nie wrócił do dżungli na wyspie Kede. Syn jego Betara pojechał do wice-króla Anglji ze skargą na gubernatora. Anglicy skazali Horna na karę więzienia, ale zrabowanego skarbu odnaleźć nie mogli. Ojciec mój umarł z rozpaczy... Teraz ja będę wodzem. Gdy dorosnę, odnajdę skarby, należące do wodzów mego szczepu!
Władek słuchał w milczeniu. Gdy Dżair skończył, spytał go nagle:
— A co robił ze swojemi skarbami Jomaga?
— Ukrywał je przed ludźmi i bronił!
— Czy Jomaga miał piękny dom, dobre ubranie?
— Nie! Mieszkał, jak wszyscy Minkopi, w małej chatce wgłębi dżungli, zdala od białych...
Władek uśmiechnął się zlekka i znowu pytał:
— Wiem, że Minkopi często chorują i umierają, żyją nędznie, jak dzikie zwierzęta. Powiedz-że mi, Dżair, czy wasz wódz dopomagał im, czy sprowadzał lekarzy, czy starał się złagodzić czemkolwiek ciężkie życie swego szczepu?