Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po fermentacji sczerniałe liście zwijano ręcznemi przyrządami i suszono w osobnym przewiewnym budynku. W stojącym na samym końcu plantacji dwupiętrowym gmachu mieściła się sortownia i pakownia, skąd wychodziły już skrzynie, wewnątrz obite ołowiem i oklejone kilkoma warstwami papieru, aby wilgoć nie uszkodziła drogiego towaru, który miał odbyć daleką drogę morską aż do Londynu.
Na plantacji drzew pieprzowych robotnicy zapomocą szufelek, podobnych do długich grzebieni o rzadkich, wygiętych zębach, zrywali owoc, który odstawiano do suszarni, a potem do łuszczarni, gdzie czarne aromatyczne ziarna pozbawiano otulających je listków i gałązek.
Ojciec opowiadał Władkowi o nowych zamierzeniach pana Stewansa, który polecił panu Romanowi wytrzebić duży szmat dżungli i założyć na nim nową plantację herbaty i kardamonu.[1] Rządca szukał właśnie robotników, aby rozpocząć wyrąb lasu i karczowanie pni.

— Trudno tu o ludzi, a szczególnie w tym roku, gdy na północnym Andamanie rozpoczęto budowę stacji węglowej i latarni morskiej. Wszyscy wolni ludzie wynajęli się już i odpły-

  1. Aromatyczny owoc rośliny podzwrotnikowej.