Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

, powracającego z rynku do Uścieryków. Obiecawszy mu dwa złote zabrał się ze swoim kuferkiem na jego wóz i ruszył piękną drogą na Hryniawę.


Wartem Czeremoszu płynęły daraby...

Z lewa od siebie Brzeziński miał szumiący, biały od piany potok, na prawo — szczeciną świerków okryte góry, nad sobą zaś błękitne niebo lub zwisające gałęzie buków i olch.
Wyjechali wreszcie na drogę biegnącą brzegiem Czeremosza. Wartem jego płynęły daraby. Na tratwach przy wiosłach stali flisacy-kiermanycze w haftowanych kieptarach i kapeluszach filcowych ozdobionych barwnymi sznurami i połyskliwymi „trysunkami“ z włóczki, szychu i paciorków.