Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Coś mi się widzi, że w górach rozpoczęło się już rykowisko.
— Tak jest, panie majorze! Młode byki powinny już porykiwać po niskich połoninach, bo to dla nich sam czas! — odezwał się Jerzy.
Major kiwnął głową i dodał:
— My pozostawimy młodzież w spokoju. Niech sobie podrasta.
— Rozkaz!
— Jednak, jakby tam nie było, musimy już wyruszyć, Brzeziński. Sami dobrze rozumiecie, że trzeba ustalić kilka rykowisk dla pięciu czy sześciu najważniejszych gości... Dla innych urządzimy polowanie na wilki i dziki z naganką.
— Rozkaz, panie majorze! Znam ja wilcze przesmyki koło Szybenego, w Czarnej Roztoce... Na pewno wyjdą! O świniach to już nic nie powiem, bo tego dużo po buczynach....
Rzęcki słuchał uważnie i oglądał leżącą przed nim mapę Huculszczyzny.
— No, tak! — powiedział po długim namyśle. — Jutro pojedziemy na wywiad na Szybene. Ale czy jest tam jaka chata, żeby można było przenocować?
— Ta jakżeż, panie majorze! — ożywił się Brzeziński. — Leśniczówka przy drodze do Burkutu, a potem — na samej klauzie Szybenieckiej — druga. Dobre pomieszkanie, wygodne!... Tam nieraz stawali panowie myśliwi!
Tak się też stało.
Nazajutrz rano siedzieli obaj w pociągu i następnego dnia przybyli już do Kosowa. Przez Hryniawą i góry konno dojechali do Jawornika i stąd już dotarli do leśniczówki w pobliżu jeziora Szybene.
Rozejrzawszy się po niewysokich, lesistych szczytach przyszli do przekonania, że są to dobre miejsca dla rykowisk kozłów, lecz jelenie wybierały sobie wyższe łąki, zaciśniejsze i bardziej odludne. Przekoczowali więc na klauzę do zawiadowcy tamy, przez którą spuszczono do Czeremoszu spiętrzoną w jeziorze wodę, by mogła porwać tratwy i nieść je aż do Kut.
Ale i tu niedługo popasali.
— Panie majorze, najlepiej nam będzie w gajówce Onysyma Świrczyka, bo tam cicho i spokojnie. Porębów dawno nie