Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gi zamierzał wyprawić do Marinoczki, lecz po pewnym namyśle podarł go i napisał inny — do panny Stefanii Szemańskiej — list poważny a zarazem serdeczny.
Odpowiedź na niego otrzymał niespodziewanie szybko. Panna Stefa dziękowała mu za radosną nowinę, składała powinszowanie i w krótkich słowach opisywała swoje życie na letnisku podwarszawskim, na samym zaś końcu umieściła uwagę, że przy zdolnościach „miłego pana Jurka“ można pójść wysoko, lecz, żeby nic mu nie stanęło nie przeszkodzie, powinien wielu jeszcze rzeczy się nauczyć i nie poprzestawać na tym, co mu dała szkoła powszechna w Berezowie.
— A zatem — pisała panienka — zajmiemy się tym z siostrą moją i tak pana Jureczka przeszkolimy, że będzie mądry i uczony jak prawdziwy profesor!
Brzeziński otrzymawszy tak serdeczny list od panny Szemańskiej nie posiadał się z radości. Pokazał go nawet sierżantowi Bielskiemu; ten zaś odczytawszy go uśmiechnął się chytrze i powiedział:
— Zadurzyła się w tobie panienka! Czuję pismo nosem...
— Ta nu, jakżeż to może być?! — aż przeraził się Jerzy. — Taka panienka — szlachetna, uczona...
— A ty to kto? Tyś żołnierz — to, bracie, stan najszlachetniejszy, a uczonym i tak będziesz, skoro obie panienki zawezmą się na ciebie! Cha-cha-cha!
Śmiał się razem z sierżantem i Jerzy Brzeziński, ale był to śmiech nie żartobliwy, lecz pełen szczęścia i serdecznej radości.