Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Brzeziński strzelał dwukrotnie...

Piąty i szósty strzał oddał z odległości pięciuset metrów, a obie kule ugrzęzły w ruchomym celu.
— Niewiarogodna celność i pewność strzału! — zachwycał się dowódca pułku.
Major Rzęcki zacierał tylko ręce i z zadowolenia wydymał wargi. Myślał o tym, że na wielkim polowaniu postawi Brzezińskiego tuż za pewnym starym generałem cudzoziemskim i każe chłopakowi strzelać jednocześnie z nim.
— W huku własnej strzelby generał nie posłyszy drugiego wystrzału i będzie przekonany, że to on sam położył jelenia czy dzika!
Uśmiechał się chytrze na tę myśl i znowu zacierał ręce.
Zaczął kropić deszcz.
Kompanię odwołano do namiotów, gdyż ołowiane chmury zaciągnęły całe niebo i groziły ulewą. Istotnie spadła, a tak szalona, że nie zdążyła nawet wsiąkać w piach, zbierała się w wielkie rozlewiska i strumyki, które wdzierały się do namiotów.
Ponieważ ulewny deszcz ogarnął duży teren, rzeka poczęła szybko wzbierać.
Mknęła z pluskiem i warkotem żółto-szarych fal, tworzyła