Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na stemplu pocztowym widniał napis — „Użhorod“, a w kopercie znaleziono spis — komunistycznej bibuły, wysyłanej do Polski.
— No tak — zakończył badania aresztowanych oficer straży granicznej — no, tak! Wszystko jest w porządku. Kłusownicy i dostawcy zakazanej literatury! Piękne ptaki!... Przygotowaliśmy dla takich dobre klatki... Jutro pojedziecie do Kołomyi, gdzie już wami zaopiekuje się prokurator. Tymczasem pójdziecie pod klucz...
Strażnicy odprowadzili całą trójkę do aresztu, oficer zaś telefonował długo do sztabu, składając meldunek o wypadku w swoim obwodzie.
— Patrzcie — no, panowie, jakie postępy czyni cywilizacja współczesna! — zauważył oficer odkładając słuchawkę. — Kłusownicy wabią jelenie płytami grafonowymi. Rychło patrzeć nauczą się ludziska ich mowy i zaczną wygłaszać naukowe odczyty dla zwierząt i zabawiać je modnymi przebojami!
Strażnicy i gajowi śmiali się wesoło.
Brzeziński dodał z poważną miną:
— Radziłbym wygłosić przez radio przemówienie do jeleni, aby z czeskiej strony wyemigrowały do naszych rezerwatów.
— Słusznie! przydałoby się! — śmiał się oficer. — Po co im jelenie? Oni albo zamykają je w ogrodach zoologicznych, albo sprzedają do restauracji, aby zjeść z knedlami. Nie myśliwski to naród!
Odpocząwszy na posterunku i posiliwszy się, Jerzy z gajowymi ruszył do domu. Chmury się przetarły i wyjrzało słońce.
Ociepliło się znacznie i ustał wiatr.