Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gdzie jest ów Bodrug? — dopytywał się młodzieniec.
— W Jassach... albo tam, gdzie jest! — wycharkotał opasły Tatar z blizną biegnącą przez wygolony łeb.
— W Krymie? — spytał młody Hucuł.
— Tam powróci on po wojnie, gdy my będziemy już w Białogrodzie, a teraz szukaj wiatru w polu — odpowiedział skośnooki jeździec i popędził za oddalającym się stadem.
— Patrzcie, patrzcie, to już Tatarzy z Budziaku aż za Jassy się posunęli! — mruknął młody Hucuł, który kazał gaździe Hryciem siebie nazywać.
Huculi powrócili na drogę i jechali na południe ku Jassom. Jeden z łeginiów zaśpiewał znaną piosenkę:

Oj, dywit si lude dobri
Jakyj ja, jakyj ja!
Wid nedili do nedili
Pianyj ja, pianyj ja!
Oj, zahrajże my muzyka
Teji kołomyjki,
Naj ja sobi pohulaju
Z weczera do dnynki!

Inni przyłączyli się do śpiewaka i tak jechali niby chór wędrowny zdążający na jarmark. Od czasu do czasu przypadali do nich jacyś jeźdźcy, lecz nie spostrzegłszy nic podejrzanego odjeżdżali.
W pobliżu Jass wszystkie drogi były straszliwie zatłoczone. Ciągnęły nimi oddziały konne i piesze, armaty, tabory, poczty i powozy znacz-