Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż tak obeszło mego młodego przyjaciela?
Doktór opowiedział mu o śmierci Bujuka i o jego zeznaniach.
Sain-Noin słuchał obojętnie, ale, gdy młody człowiek skończył, zamruczał zdawkową odpowiedź:
— Karma dosięga zbrodniarza, kiedykolwiek i gdziekolwiek by istniał, albowiem Karma jest drogą i celem przyczyn i wyników, jest boską właściwością Aśhwatty.
— Wiem, wiem o tym — niecierpliwił się Firlej — ale nie mogę pozwolić, żeby jakiś tam bezbożnik, komunista Sobcow więził kobietę! Nic mnie nie obchodzi jakiś tam pierścień, ale kobieta, mistrzu, zrozum — kobieta w niewoli! Na myśl o tym wszystko się we mnie buntuje, świątobliwy Sain-Noinie!
Stary karzeł przenikliwie wpatrywał się w roziskrzone gniewem oczy młodzieńca, a potem wpadł jak gdyby w zadumę, chociaż zmarszczki błąkające mu się po wysokim czole dowodziły, że walczy z jakimiś myślami.
Wreszcie szepnął grożąc Firlejowi palcem:
— Strzeż się Sobcowa... strzeż się Sobcowa... zły człowiek — w złej sprawie, to jak wilk w kierdelu owczym: nie tyle pożre, ile pokaleczy...
— Hej, mnie tam pokaleczyć nie łatwo, ponieważ nie napróżno boki mi poobijał taki trener, jak Ralf Cramer! — pomyślał uśmiechając się mimowoli doktór.
— Siła nie wszystko zwalcza! — zrozumiawszy jego uśmiech odpowiedział Sain-Noin.
— Nie mogę w żadnym wypadku pozwolić, by bezprawnie więziono człowieka... kobietę! — syknął, a gniew porwał go znowu.
— Czyż jesteś pewny, że ta kobieta jest więziona? — spytał karzeł pochylając głowę. — Może to plotka czy też wybieg Bujuka?
— Mistrzu! Mistrzu! — wybuchnął z wyrzutem Firlej. — Czyż uważasz mnie za lekkomyślnego młodzika, który powtarza brednie?! Wiem z całą pewnością, że Sobcow ma u siebie porwaną przezeń kobietę. Nie wiem kto ona jest, skąd i jak