Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozniósłszy radosną nowinę niemal po całym Singribari, bo chodziło mu przede wszystkim o odnalezienie Dżałhandzy, którego polubił i chciał go koniecznie zobaczyć, piesek powrócił na werandę.
Stanął w drzwiach i, ujrzawszy swego pana trzymającego w rękach dłonie Atri-Maji i zapatrzonego w jej oczy, skradł się cichutko i położył się pomiędzy nimi. Oświadczał tym, że należy do obojga i że nie potrzebuje już żadnemu z nich dopomagać i doradzać w tej tak intymnej sprawie.
Leżał cicho, złożywszy łebek na przednich łapach i nie zamykając oczu.
Chrapki jego węszyły ostrożnie, podniesione uszki wsłuchiwały się w najmniejszy szmer i szelest.
Po chwili upadł na prawy bok i usnął.
Mógł już spać spokojnie. Wzburzone nagle życie jego pana, ni to spieniony i rozszalały potok mknący ze śnieżnych wierchów, ni to wicher, co chyli i łamie drzewa w puszczy i strąca lawiny piargowe, znalazło dla siebie nowe łożysko.
„Knox“ mógł już nareszcie wyspać się i o nikogo nie troskać.
Więc po chwili chrapnął głośno.
— Mój Boże — zerwał się nagle Firlej. — Z tego szczęścia zapomniałem, że musisz pójść do siebie i wypocząć, gdyż z mojej to winy nie spałaś prawie całą noc, Atri! Najdroższa moja... O, patrz! Przybladłaś nawet...
Wziął ją troskliwie pod ramię i odprowadził do drzwi pokoju, gdzie przy wejściu siedziała czekając na rozkazy młoda Assamka w białej zapasce w niebieskie kwiaty.
Doktór ucałował rączki Atri-Maji i zbiegł na dół.
— Mister Hill, drogi przyjacielu, jaki ja jestem szczęśliwy! — zawołał wpadając do gabinetu Hilla.
— Śmiałbyś pow-w-wiedzieć... c-co... in-n-nego!... — wybełkotał Amerykanin, mocno podchmielony. — Miss Atri-Maja przystojniejsza jest n-nawet od... od filmowej gwiazdy...