Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Patrzyła na niego w szczerym zdumieniu, lecz po chwili namysłu zanurzyła palce w jego jasnej czuprynie i błyskając białymi ząbkami szeptać poczęła:
— Będziesz żył szczęśliwie — jestem o to spokojna! O, zupełnie spokojna! W pałacu Radż-Szupur będziemy mieli całe piętro dla siebie... tylko dla siebie! Pomyśl tylko — ty i ja!
— Atri, jak możesz tak mnie dręczyć? — syknął zaciskając ręce. — zdobyłem się na to, żeby ci powiedzieć, że resztę życia przeżyję niosąc wspomnienia miłości dla ciebie w każdej kropli mojej krwi, lecz nie jestem tak szalony, żeby nie wiedzieć, że to skończy się już rychło.
— Małżeństwem!... — dokończyła Atri wyciągając do doktora obie rączki... — Mógłbyś nawet pójść zaraz do papy i prosić go o moją rękę, lecz odłóżmy to do Rungpuru, bo mama byłaby zazdrosna o tę chwilę... Mama jest piękna i dobra jak Anioł!... Pokochasz ją — zobaczysz!... Ojciec wydaje się dumnym i surowym, ale to tylko „na niby“, bo inaczej radża nie może wyglądać. Co by pomyśleli sobie poddani... dwadzieścia milionów poddanych?!
Szczebiotała wesoło, a oczy jej pałały jak dwie czarne gwiazdy.
— Papa zaprosi ciebie do swojej stolicy... Będziesz jego gościem... najdroższym gościem! Wielki łowczy urządzi wspaniałe polowanie na tygrysy i dzikie bawoły... Będą widowiska dla ludu i amnestia dla więźniów... Zostanie poruszone całe nasze państwo, bo lud kocha papę i nas z mamą, chociaż jest ona cudzoziemką... Przyjedzie do nas wice-król, wspaniały dżentelmen z małżonką, bardzo godną i rozumną lady, przyjadą też najmilsi Mellingtonowie, a potem sir Reginald będzie miał atak podagry, bo popije starego burgunda z naszych piwnic, a jemu właśnie burgunda nie wolno; zjadą się radżowie — napuszeni, śmieszni w swej posągowej powadze, ruchome wystawy klejnotów, ostatnie rozdziały historii Indii i ostatnie echa jej świetności! Śmieszni są ale i wzruszający zarazem.