Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Po co to? — spytał go zdumiony Hill.
— Na wszelki wypadek! Jeżeli Rosjanin będzie miał do mnie pretensje — powiem mu, że Atri-Maja została wykradziona — odparł Pars z obleśnym uśmiechem na grubej, błyszczącej twarzy.
— Aha, rozumiem! — zaśmiał się Hill. — Bogu świeczka, a diabłu ogarek? Nie chce ci się zwracać bolszewikowi woreczka ze złotym piaskiem? Źle ty skończysz, chciwcze! No, ale to już nie moja rzecz... Chodźmy więc!
— Pani pozwoli, Miss Atri, że poniosę tego bęcwała — zwrócił się do dziewczyny Firlej i już wyciągnął do pieska ręce, gdy nagle „Knox“ otworzył oczy i — o, dziwo! — warknął ostrzegawczo:
— Nie ruszaj!
Atri-Maja zaśmiała się wesoło:
— Trudno! Pan doktór będzie zmuszony podarować mi „Knoxa“.
— Podarować pani? Ależ wszystko czego tylko pani zażąda! — zawołał ucieszony.
Foxterierek znowu warknął:
— Zdrajca!
Ludzie jednak tego nie zrozumieli. Ludzie nigdy nie rozumieją myśli i uczuć zwierząt.