Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

daczu, wesoły awanturniku, śmiesz podnosić na nią oczy? Zresztą — patrz, patrz, ile się zmieści, bo już nie długo tego patrzenia! Rychło przybędzie tato — radża i zabierze córuchnę, a ty, chłopaku zwariowany, powleczesz się z powrotem do Tassgongu słuchać wykładów Sain-Noina, śmiać się z plotek I-Tuna i objadać się baraniną z czosnkiem i baraniną bez czosnku!
Doktór znowu zaczynał wpatrywać się w śliczną, trochę przybladłą twarzyczkę Atri-Maji, w jej ogniste, rozmarzone oczy, w których francuski rozum i zalotność stopiły się w czarowną całość z mistyczną tęsknotą Wschodu i jak gdyby nieobudzoną jeszcze żądzą życia. Ciarki go przechodziły za każdym razem, gdy w najdalszym zakątku jego mózgu i serca rozbrzmiewać poczynał powolny, nieco leniwy kontraltowy głos dziewczyny, takiej bliskiej mu i takiej...
— Milcz, cichaj, chłopie! — mitygował doktór swoje uczucia i zaciskał szczęki.
I znowu to mrużył oczy ni to przed słońcem, to znów szeroko je otwierał, by chłonąć czar bijący od tej uratowanej przez niego istoty, takiej cudnej, jak te niebiańskie „deoty“, władczynie wierchów górskich, niepokalanie białym okrytych śniegiem.
— Jak zapatruje się pan, doktorze, na plan effendi? — zagadnął go Hill.
Trzy pary oczu zwróciły się ku niemu, lecz on widział tylko jedną i nic poza nią. Uświadomił sobie, że ani słówka nie słyszał z tego, co mówili Hill i Hussein, bo wszystko utonęło dlań w głosie Atri, „jego“ Atri.
Uśmiechnął się więc trochę zmieszany i mruknął:
— Postanawiajcie państwo sami, bo ja dziś nie jestem zdolny do żadnych rad i rozumnych gawęd. Uważam, że najmądrzejszej w swoim życiu rzeczy dokonałem: Miss Atri jest wolna! Wolna! Czy możecie zrozumieć cały sens i treść tego słowa?!
Szczerość i prawdomówność Firleja podobała się Hillowi. Klepnął więc rodaka po ramieniu i zawołał ubawiony:
— Assam to wymarzony dla pana kraj, doktorze!