Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w drugiem pokoleniu wynaradawiają się zupełnie, przyczem dzieci, uczęszczające do szkoły francuskiej, mają asymilujący wpływ na swych rodziców.
Rejon Bel Abbes należy do najbardziej żyznych i najlepiej kolonizowanych części Algieru. Stąd wpływa na rynek wewnętrzny i zewnętrzny wielka ilość zboża, wina, oliwek i bydła. Na polach pracują europejczycy i tubylcy; wszędzie spotkać można współczesne duże pługi, parowe traktory i inne maszyny rolnicze. Ten krajobraz rozciąga się aż do Tlemsenu.
W okolicy ostatniej przed tem miastem stacyjki, Ain Fezza, przejeżdżamy cały szereg tunelów, wiadukt wspaniałej, lekkiej budowy, przerzucony przez głęboki, malowniczy wąwóz rzeki El Urit z kilku wodospadami, mknącemi wśród porosłych lasem skał grzbietu Tlemsenu.
Na tej małej stacyjce spotkaliśmy całą kompanję żołnierzy Legji Cudzoziemskiej. Naprawiali szosę, mosty i rowy cementowe. Zdrowe ciała, ogorzałe, energiczne twarze, lecz oczy ponure i nieufne. Mięszanina języków! Słyszeliśmy mowę rosyjską, niemiecką, grecką, holenderską. Pytaliśmy o Polaków, nie było ich jednak w tym oddziale. Nie mogę zapomnieć jednego legjonisty! Chodził po peronie i czytał małą książeczkę, nie patrząc na pociąg i pasażerów. Miał okulary na nosie i poważną twarz nauczyciela szkoły ludowej niemieckiej. Zbliżyłem się do niego i zapytałem, co czyta. Okazało się, że był to tomik Goethe’go. Czytający zaś był studentem uniwersytetu. Miałem ze sobą książkę niemiecką, więc ofiarowałem ją legjoniście. Był bardzo ucieszony i po dwóch dniach odnalazł nas i książkę zwrócił.
W kilka minut później byliśmy już w Tlemsenie, wdrapawszy się w ciągu 6½ godzin, licząc od Oranu, na wysokość 800 metrów. Na dworcu czekała na nas karetka hotelowa i przewodnik oficjalny, uprzedzony telefonicznie z Oranu. Był to sierżant wojsk francuskich, Arab algierski, Mohammet ben M’Hammed ben