Strona:F. A. Ossendowski - Orły podkarpackie.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ VII.
ORŁY NA WOLNOŚCI.

Widziałeś orła, gdy sokolniczy spuści go z łańcuszka i zrzuci kołpak z głowy?
Odleci i wzbijać się pocznie w wyżynę, szersze i szersze zataczając koła.
Gdy bystre źrenice jego dojrzą coś w oddali, pomknie tam i już nie słucha głosu pędzącego za nim dojeżdżacza.
Tak też było i z naszymi chłopakami.
Długo jak oswojone orły spełniały wszystkie rozkazy panów Herburta, Kmity, Chwaliboga, Jura z Rybotycz, Janusza z Brzozogłowy, Puchały i Suchy-Wilka, ale posłyszawszy o tym, co się dzieje w wojsku królewskim, gdzie za panem wojennym podąża chorągiew ich ziemi, oczami duszy ujrzeli młodzi rycerze daleki widnokrąg, gdzie powiewała szkarłatna chorągiew królewska z Orłem Białym i Pogonią.
Zerwały się natychmiast z łańcucha młode orlęta i szerokie poczęły kreślić koła.
Już wcześniej w Bydgoszczy umówili się, że przy sposobności prosić będą starosty, by puścił ich z zamku