Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sendiuba zwrócił rodzinie zwłoki króla, wziąwszy za każdego danego im za nie niewolnika po 70 nowych, i powrócił do rodzinnej wsi.
Po pewnym czasie, widząc, że naród nienawidzi królewskich synów za chciwość i za znieważenie ojca po śmierci, Sendiuba, uzbroiwszy swych niewolników, napadł na sąsiednie państwo i zawładnął tronem.
Zazdrośni bracia nowego władcy pokryjomu złorzeczyli mu, nazywając go „chytrym Maurem“, lecz król Sendiuba, słysząc o tem od swoich griotów, uśmiechał się i powtarzał:
— Gdy małpa nie potrafi dosięgnąć ręką dojrzałego banana, mówi, że jest kwaśny!
Od tego czasu powiedzenie to stało się przysłowiem.
— Idę spać! Oczy mi się kleją! — zawołał Delimane i pobiegł do ogniska, gdzie leżało jego posłanie — kupa suchej trawy i wonnych liści karite.
Po drodze jednak zdążył w przelocie pociągnąć za nos jakiegoś zasypiającego murzyna i nagle, spojrzawszy na księżyc, rzucił pospolitą ludową zagadkę:
— „Jedna kulka ciasta zabiela całą rzekę“[1]. — Zgadnijcie, o czem mowa!
— Księżyc! Księżyc! — odezwało się kilka sennych głosów.
Powoli tłum się rozprószył. Leżąc w namiocie, słuchałem głosów dżungli, cichego szmeru wody, sączącej się przez kamienie łożyska rzeki, i szelestu latających dokoła nietoperzy...
Brussa w dzień i w nocy odsłaniała przed nami swoje tajemnice.

Widziałem na szczycie skał, gdzie mieściła się grota „Polonia“, duże pokłady kwarcu; niektóre odłamy jego nosiły ślady obróbki, inne przypominały zwykłe dla kamiennego wieku ostrza strzał. Może były to pozostałości po dawnych mieszkańcach wykrytej przez nas jaskini, a może — daleko późniejsze, zupełnie

  1. Degé — Kun — kele e ba dżi dié (M. Travele, l. c. str. 52).