Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 01.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiał się dopiero w nocy, gdy wzdłuż burty naszego statku, tnącego wzburzoną powierzchnię morza, i na grzebieniach fał połyskiwały i płonęły drobne żyjątka (Noctiluca). W czarnej otchłani wyczuwaliśmy wtedy wrące życie głębin Oceanu. Widzieliśmy płynące i walczące o byt ryby. Nie, nie widzieliśmy ich, lecz śledziliśmy za ich ruchami i ich pędem, bo, chociaż same niedostrzegalne, pozostawiały po sobie widzialny, błyskotliwy, na jedno okamgnienie zapalający się ślad, pasma lub plamy fosforyzującej wody. Zupełnie jak... ludzie! Niewidzialne drobnoustroje wszechświata, ludzie, mianujący się „królami przyrody“, wieńcem twórczej potęgi Boga lub Natury, pozostawiają po sobie takież błyski, takież tajemnicze iskierki w oceanie kosmosu...
Na statku, szczególnie w nocy, gdy zacichał gwar na pokładzie i ustawała bieganina majtków, a gdy rozlegał się tylko miarowy stuk maszyny, plusk i syczenie fal, wycie wichru wśród lin i zwojów płótna żaglowego, człowiek mógł spokojnie oddawać się myślom. Pogłębiała się wrażliwość i ostrzejszą się stawała zdolność spostrzegania analogij.
Naprzykład, przyglądałem się kiedyś całemu stosowi naszych bagaży ekspedycyjnych, wszystkim tym ogromnym skrzyniom z materjałami fotograficznemi, ze zwojami wstęgi kinematograficznej, z namiotami, stołami, stołkami, łóżkami, stalowym kuferkom z bielizną, z prowiantami, przyrządami do preparowania ptaków i skór zwierząt, a myśl biegła drogą porównania i podobieństwa.
— Czyż, — myślałem wtedy gdzieś na szerokości Gibraltaru, — czyż życie nie jest podobne do bagaży podróżnych? Gdy wszystko mądrze ułożono i upakowano, wtedy ład i wszelka wygoda! Jeżeli w kuferkach przedmioty są rozmieszczone źle, wtedy — wszystko do niczego! Nic nie można znaleźć na czas i w razie potrzeby. Pod ręką trafiają się wciąż rzeczy zbyteczne, krępujące, zawadzające. Czasem coś lepkiego