Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
56
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Logika, jasna bez przesady i porywów myśl; prosta, a silna dialektyka zastanawiały starego lekarza. Nieraz myśląc o tem, formułował swoje wrażenia w ten sposób:
— Ani moje pokolenie, ani rówieśnicy syna nie mieli tej surowej, jasnej i śmiałej myśli. Ha! W życie wchodzi młoda generacja, całkiem do nas niepodobna. Może ona potrafi nie tylko budować błyskotliwe gmachy na glinianych fundamentach, lecz istotnie wznieść coś wielkiego i wiecznego — piramidę rosyjskiego Cheopsa, naprzykład!
Godzinami rozmawiał stary doktór z Włodzimierzem. Chłopak wolał to, niż słuchać obojętnego, pełnego zwątpienia głosu profesora.
Pewnego razu, gdy Włodzimierz twierdził z głębokiem przekonaniem o możliwości zmiany poglądu na prawo i moralność, młody Ostapow rzucił gorzkie, bezsilne słowa:
— Nic z tego nie będzie! Rosja skazana jest na zagładę...
Wszyscy uczuli chłód od tych beznadziejnych, upokarzających myśli.
Tylko Uljanow bacznie spojrzał na profesora i odpowiedział natychmiast:
— Rosja liczy 130 czy 150 miljonów ludzi, a na całej kuli ziemskiej zamieszkuje chyba dwa miljardy, czujących i cierpiących tak samo. Niechże ginie Rosja, aby zwyciężyła prawda... ogólnoludzka.
— Nie, doprawdy, tego już za wiele! — zawołał lekarz.
— Nie możemy ustanawiać czysto-rosyjskiej prawdy — odpowiedział Włodzimierz. — Nie ma ona ani celu, ani środków.
— A ogólno-ludzka prawda?
— Nad nią wszyscy wspólnie będą pracowali: my, Anglicy, Murzyni i Hindusi. Razem lepiej i szybciej to pójdzie!
— Jakaż to prawda? — spytał profesor.
— Nie wiem jeszcze, ale czuję ją... tu, tu...
To mówiąc, Włodzimierz palcem dotknął czoła.
W kąciku cicho siedziała Helena, pochylona nad robótką.
Przy ostatnich słowach Włodzimierza podniosła na niego oczy, a gdy wskazał na swoje czoło, przymknęła powieki i cicho westchnęła.