Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
358
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Spojrzał na nich badawczo, przenikliwie i żegnać zaczął.
Po wyjściu ich, Lenin zatarł ręce i szepnął:
— Spełni się jedyne osobiste marzenie całego mego życia!...
Odprowadzał na dworzec odjeżdżających do Jekaterynburga komunistów i, ściskając im ręce, powtórzył kilka razy:
— A śpieszcie się, śpieszcie, drodzy towarzysze!
Czekał z niecierpliwością na wiadomości. Nie spał nawet, trawiony gorączką wewnętrzną i niepokojem drapieżnym. Nic go nie mogło poruszyć i wstrząsnąć.
Z obojętnością wysłuchał doniesienia o rozszarpaniu Wołodarskiego przez tłum w Piotrogrodzie, o zdobyciu Kazania przez „białych“ o zwycięskim pochodzie Czechów i klęskach „czerwonej armji“ na Syberji i pod Archangielskiem.
Nie mógł o niczem myśleć. W dzień i nocy widział przed sobą ukoronowaną głowę Romanowa, syna mordercy brata; napawał się jękami i łkaniem zabijanych dzieci cara, drżał na myśl, że, być może, wkrótce zostanie powołany do kabla telegraficznego i usłyszy umówione słowa:
— Jesteśmy gotowi...
Nareszcie w połowie lipca przyszła ta chwila wymarzona.
Telegrafował prezes Rady jekaterynburskiej, Jachontow. Omawiał sposoby obrony miasta i ochrony koronowanych więźniów przed zbliżającemi się „białemi“ wojskami.
Lenin szczegółowo wypytywał o wszystko, doradzał, dziękował Jachontowowi za wydajną pracę i oddanie się sprawie.
Po skończonej rozmowie telegraficznej pozostał przy aparacie i czekał. Po kilku minutach sygnalizował Jurowskij.
— Jesteśmy gotowi... — wystukał aparat.
— Skończcie! — zatelegrafował dyżurny urzędnik na rozkaz Lenina.
W trzy dni potem po całym świecie mknęła już ponura wieść, że car z najbliższą rodziną został zamordowany bez sądu w lochach domu Ipatjewa, zamienionego przez Radę jekaterynburską na więzienie najpotężniejszego niedawno monarchy w Europie.
Oskarżenia, spadające na Lenina z powodu bezprzykładnego okrucieństwa i bezprawia, nawet w okresie rewolucyjnym wołającego o pomstę do nieba, wkrótce umilkły, gdyż