Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
334
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Fedorenko, lubieżnie mrużąc oczy, długo przyglądał się jej. Wreszcie spytał zmienionym głosem:
— Imię i nazwisko pięknej... pani?
Nie poruszyła się nawet i nie spojrzała na sędziów.
— Jaka pani niedobra! — cicho zaśmiał się Fedorenko. — Wiemy przecież, że zachwycamy się w tej chwili pięknością i wdziękiem panny... Dory Frumkin....
Nie zmieniła postawy; nawet powieki jej nie drgnęły. Zdawało się, że nic nie słyszy i nie widzi przed sobą.
— Czy to jest Frumkin, o której oskarżony mówił nam? — zadał sędzia pytanie Wołodzimirowowi.
— Tak... — szepnął oficer, bojąc się spojrzeć na stojącą przy drzwiach kobietę.
Przy tem strasznem dla niej słowie nie zdradziła najmniejszego wzruszenia i niepokoju.
— Własow! — zawołał urywanym głosem sędzia. — Odprowadźcie Dorę Frumkin do mojej kancelarji i powiedzcie, aby Marja Aleksandrówna zajęła się nią. Wkrótce przyjdę...
Żołnierze wyprowadzili aresztowaną.
— Włodzimierzu Iljiczu! — zawołał Dzierżyński. — Wychodźcie teraz i oznajmijcie, że za cenne zeznania darujecie życie obywatelowi Wołodzimirowowi, chociaż zasłużył na śmierć.
Lenin powstał i, patrząc na dawnego szofera i sędziów, nie mógł wyrzec ani słowa.
Fedorenko zbliżył się do niego i zaczął rozmowę, chwaląc się swojem doświadczeniem i opowiadając o dawnych czasach, gdy, jako rotmistrz żandarmów, potajemnie sprzyjał prawdziwym rewolucjonistom. Lenin słuchał go zimno, z wyrazem wstrętu na twarzy.
Dzierżyński tymczasem wydał jakieś rozkazy.
Żołnierze, zwolniwszy kobietę i chłopca, wyszli. Wołodzimirow tulił do siebie drżącego, słaniającego się synka i męczeńskim, zbolałym wzrokiem patrzył w surowe oczy żony.
— Jesteście wolni, zupełnie wolni — syknął Dzierżyński, oglądając się poza siebie, gdzie stał wachmistrz Własow. — Proszę wychodzić... Najpierw kapitan Wołodzimirow, a później kobieta... dziecko — naostatku.