Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
322
F. ANTONI OSSENDOWSKI


„świętym“ proletarjatu, aby tajemniczy związek pomiędzy mną, nawet umarłym, a żywymi trwał. Wobec takiego celu nizkie pochlebstwo przed tłumem, cały ten fałsz ohydny, obłudne obietnice i płynące stąd własne upokorzenie niczem jest, — niczem też jest życie moje i życie miljonów ludzi! Wiek nasz czci rozum i wielkość, połączone w jednym genjuszu. Mnie wystarczy kult dla mego rozumu! Wyznawcy usiłują zawsze naśladować tego, którego ubóstwiają. Niechże naśladują! Dopomoże to im do zrzucenia na zawsze nieznośnych więzów przeszłości z jej przesądami, pomyłkami i staremi trumnami!
Położył się nawznak na kanapie i, wpatrzony w sufit, usiłował więcej o niczem nie myśleć. Dochodził go głuchy hałas, trzask desek, łoskot rzucanych na ziemię ciężkich przedmiotów, nawoływanie, okrzyki ludzi, turkot samochodów.
Domyślił się, że towarzysze zarządzili już pakowanie dokumentów Rady komisarzy ludowych i przewiezienie plik papierów i skrzyń na dworzec kolejowy. Nie wiedział jednak dyktator, że wśród pracujących zamieszało się kilku przygodnych pomocników, nikomu nieznanych; przyszli z ulicy, gdzie przed Smolnym Instytutem stale gromadził się tłum ciekawych ludzi, nie mających ani przytułku bezpiecznego ani pracy.
Wbiegali razem z żołnierzami do gmachu, składali do skrzyń dokumenty, zabijali paki i wynosili. Niektóre skrzynie spadały z trzaskiem i hałasem na załamaniach schodów, toczyły się nadół i rozsypywały się. Wtedy niosący je ludzie wszczynali popłoch, biegali w zamieszaniu, szukając nowych skrzyń, inni szybko przeglądali rozsypane papiery, chowali do kieszeni, za cholewy butów, do czapek.
W kilka dni później Łotysze i Finnowie na placach Kremlu szkolili naprędce sformowane bataljony z kulisów chińskich, rozrzuconych przez obalony rząd carski w przyfrontowym pasie, a teraz zebranych zewsząd i przeznaczonych do obrony nowych władców.
Wojska te wchodziły w skład oddziału karnego wszechrosyjskiej „czeki“.
W Moskwie, przy ul. Bolszaja Łubianka, w domu, należącym do towarzystwa asekuracyjnego „Kotwica“, ukryła się