Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
141
LENIN


— Doskonale! — zawołał Lenin. — Proletarjat poprowadzi was wtedy do nowych zdobyczy rewolucji, towarzysze!
— Poczekajcie-no trochę! — upomniał go chłop, ponuro spoglądając na czysty kołnierzyk i białe, nie znające ciężkiej pracy ręce Lenina. — Proletarjat — to niby pracujący lud?
— Tak! — odpowiedział Włodzimierz, jeszcze nie rozumiejąc, do czego zmierza wieśniak, spokojny, twardy, jak głaz, albo pion starego dębu.
— Jakaż wasza praca, twoja, naprzykład? — spytał i sztywnym, zgiętym, niby żelazny hak, palcem, czarnym, o popękanej skórze, dotknął ostrożnie bladej, miękkiej dłoni Lenina.
Był to niespodziewany obrót sprawy.
Prorok i wódz robotników zmrużył oczy i po chwili odparł łagodnym głosem:
— Pracuję głową, aby Rosja mogła żyć szczęśliwie...
— T-a-a-k! — mruknął chłop, patrząc na swoich towarzyszy, którzy szyderczo uśmiechali się pod wąsem i głaskali kłaczaste brody. — To i car tak samo powiedziałby, i policjant, i nauczyciel!
Nagle się ożywiając, mówić zaczął, wymachując czarnemi, zgrzybiałemi rękami:
— Nie, bratku! To już my nieraz słyszeliśmy! Oj, nieraz! Ty, miły człowieku, przy pługu pochodź, boso, w twardych portkach płóciennych, poznaj krwawicę naszej pracy, chłód i mróz, troskę o rodzinę, lęk przed nieurodzajem, głodem, chorobami... Ech!...
Lenin odpowiedział wymijająco:
— My was poprowadzimy ku lepszej doli, towarzysze! Staniemy przed waszemi szeregami i poprowadzimy.
Chłopi zamienili pomiędzy sobą bystre spojrzenia.
Starzec, gładząc brodę, mruknął:
— Teraz to już wiemy... Wy nas poprowadzicie? Nie pytacie tylko, co nam potrzeba?
— No, to mówcie, chociaż i sami wiemy — odezwał się Lenin, łagodnie patrząc na chłopów.
— Co tu długo gadać?! — ciągnął stary wieśniak. — Nie chcemy cara, bo o wojnie od czasu do czasu myśli, ludzi nam porywa, podatkami ciśnie. Nie chcemy monarchji, bo póki