Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
115
LENIN


naszą „Iskrę“. Niełatwo podsycać ją temi groszami, które zbierają ubodzy towarzysze i posyłają nam przez Babuszkina, Lepeszyńskiego, Skubika i Goldmana... 3000 marek — to ogromna suma! Wezmę ją, a żandarmów w pole wyprowadzę! Ho, ho, wyprowadzę!
Śmiał się na głos i zacierał ręce.
Jednak towarzysze zaprotestowali. Milczała tylko, jak zwykle, Nadzieja Konstantynówna, wpatrzona w męża, jak w tęczę.
Atak rozpoczął Parwus. Gadatliwy nadmiernie, zapalający się, jak kupa suchej słomy, tupał nogami, wymachiwał rękami i wprost odchodził od zmysłów:
— Brać pieniądze od żandarmów i szpiegów?! To zbrodnia, zdrada! Tego nam nigdy nie przebaczy Plechanow, grupa „Wolności Pracy“, nasza i inne pokrewne partje. Pamiętać należy, że...
Mówił całą godzinę i mówiłby jeszcze, gdyby nagle nie przyskoczył do niego Uljanow i, mrużąc oczy, zimnym, straszliwie spokojnym głosem oznajmił:
— Dość! Ja pieniądze od żandarmów wezmę! Pluć chcę na to, co szczekać będą głupcy i co pomyślą „pokrewne“ partje! Istnieje cel, to przedewszystkiem, a jaką się drogą do niego dąży, jest to obojętne dla mnie!
Bobrow nerwowym ruchem podniósł ramiona i skrzywił się.
Spostrzegł to Uljanow i, patrząc na niego badawczo, powtórzył:
— Ja te pieniądze wezmę!... Chodzi wam o burżuazyjną „przyzwoitość“? Dlaczegóż wtedy przyklasnęliście mi, gdy zorganizowałem napad na pocztę w Tule i zdobyłem kilka tysięcy rubli? Przecież zginęły wtedy nietylko pieniądze burżujów, lecz i biednych chłopów, ubogich robotników, a wy wołaliście: „brawo, brawo!“ Odrzućcie przesądy, towarzysze! A nie bójcie się! Całą odpowiedzialność biorę na siebie. Cha! Cha! Całą! Całą! Jak się mówi w liturgji: „I teraz, i zawsze, i na wieki wieków!“
Spór urwał się. Uljanow uśmiechnął się i rzekł:
— Towarzyszu Blümenfeld, wy znacie wszystkich Rosjan w Lipsku, Dreźnie i Monachjum...
— I w Berlinie! — dorzucił zecer z dumą.

8*