Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.






PRZEDMOWA
DO TRZECIEGO WYDANIA.

Nareszcie!...
Skończyły się dość nudne i jałowe debaty w sali paryskiego „Club du Faubourg“.
Pan Leo Poldès zamknął posiedzenie i publiczność szybko opuszczała lokal klubu.
Nie lubię tłumu i tłoku, więc wychodziłem na końcu.
Przypominając sobie treść mów i słuchając poszczególnych zdań, wypowiadanych przez wychodzących gości „Faubourgu“, myślałem, że na bolączki życia współczesnego taki niewinny plasterek, jak ten krzykliwy i rozgadany klub, nie pomoże.
Słyszałem tu patetyczne, mocno trącające stęchlizną i naftaliną mowy hurra-patrjotów; wijących się, jak węgorze, demokratów; odbitych jednym i tym samym sztampem, standartyzowanych, „made by Engel’s system“ socjalistów, i brutalnych, arcy-grubjańsko myślących członków komunizującej grupy „Clarté“, tworzących na poczekaniu teorje i hasła, i, — doprawdy, cała ta operetka budziła we mnie politowanie.
Teoretyczne roztrząsania zagadnień społecznych, pełne nieuleczalnej impotencji usiłowania wynalezienia ogólnej formuły dla „panaceum“ poprawy życia ludzkości, ślepota, niewiedza istoty tego życia i jego chorej, bardzo chorej duszy, a obok plugawa demagogja, gdy to szubrawe usta mówią więcej niż mieści w sobie ambitny, nieokiełznany mózg, mowy nikomu niepotrzebne, oddawna przebrzmiałe, zimne, urzędowo-partyjne, śliskie, nieuchwytne lub wręcz kłamliwe, szantażem nakrapiane...
To też do „Faubourgu“, na owe słynne debaty nie przychodzą ani ci, którzy widzieli nagłą klęskę nacjonalizmu i jego nieudane podrygi dla odzyskania dawnych placówek i wpływów, ani ci, którzy rozumieją zmierzch rozpanoszonego demokratyzmu, ani też ci, którzy powtarzają sakramentalny frazes Lenina: „A dziś nie czas na to, żeby ludzi głaskać po głowie; dzisiaj ręce opadają ciężko, by strzaskać czaszki“...
Nie mają tu nic do roboty ci „obywatele“ i „towarzysze“ wśród tłumu papug, gadających, zasłuchanych w potoczy-