Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzucał mu nieraz, że jest dezerterem, uciekającym z frontu walki o byt i lepszą przyszłość. Zresztą wszystkiego tego nigdy nie brał blisko do serca. Szydził z tych bolączek wieku, posiadł był bowiem sztukę omijania i lawirowania w tym labiryncie. Dziś nagle przyszło nań rozdrażnienie i wypluł z siebie, ni to nagromadzoną wewnątrz duszącą flegmę, wszystko, wszystko. Niech wiedzą, co myśli o nich żółty reporter!
Uśmiechnął się bezczelnie i złośliwie. Nikt się nie odzywał. Do pokoju wleciała pszczoła i z hukiem tłukła się o sufit i o szyby, nie znajdując wolnego wyjścia. Reporter zaśmiał się głośno, lecz wnet porwał go nowy wybuch złośliwości.
— Widzicie tę oto pszczołę? — spytał szyderczo. — Jest to w tej chwili obraz ludzkości współczesnej. Tłucze się ona bez planu pod sklepieniem pracy dla pracy, niewolniczej, okrutnej, bez wytchnienia; jak ta polna pracownica roni w popłochu kropelki miodu i pyłek kwietny — tak traci ludzkość w zgiełku i zawierusze duszę swoją. Już się nawet przyzwyczaiła do tego nieskończonego wyścigu w zakreślonem kole bez wyjścia! Ha! Po wojnach napoleońskich rozpoczęła budowę nowej ery wieku XIX-go, wieku ognistego boga podziemi, który smaga biczem o siedmiu końcach i gna ludzkość do pracy! Gdy ktoś kiedyś napisze księgi Wedy naszego wieku, to nada demonom imiona Jamesa Watta i Roberta Fultona. Wynaleźli oni maszynę parową — pomocnicę, która stała się wkrótce tyranem ludzkości statki i lokomotywy, aby one zarazę tyranji rozrzuciły poprzez ziemię całą! Teraz możni tego świata świadomie, w straszliwym obłędzie postanowili skoń-