Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Redaktor wytoczył się z pokoju i wszyscy słyszeli, jak krzyknął do woźnego:
— Samochód! Natychmiast! Jadę do ministra...
Takie wrażenie spowodował w redakcji telegram wojennego korespondenta „Hałasu Ulicy“! Gdyby jednak kierownicy tego pisma posłyszeli o niezwykłych przygodach swego kolegi, to nawet oni, mijający się co chwila z prawdą, nie byliby w stanie uwierzyć. Zuchwałość i niezwykle szczęśliwy zbieg okoliczności dopomogły Nesserowi wykonać manewr, nad którym łamało sobie głowę kilku najwybitniejszych korespondentów wojennych.
Reporter, po krótkim wypoczynku w Berlinie, wyjechał na wschodni front, gdzie rozwijały się olbrzymie boje. Ponieważ jechał z wojskową komisją, musiał zastosować się do jej marszruty i wkrótce znalazł się w granicach zagarniętej niegdyś przez Austrję Galicji. Stanął wraz z oficerami w korpusie czwartej armji austrjackiej, dowodzonej przez arcyksięcia Józefa-Ferdynanda. Niemieccy oficerowie, a z nimi Nesser nie popasali tu jednak długo, gdyż musieli niemal natychmiast uchodzić. Rosyjski 21-szy korpus zmusił bowiem Habsburga do cofania się na Kraków, a jednocześnie VIII armja generała Brusiłowa po raz drugi sforsowała karpackie przełęcze i wdarła się na Węgry.
Nesser z patrolem pruskiej dywizji generała Bessera wyszedł tegoż dnia na czołowe pozycje, aby przyjrzeć się zbliska utarczkom z Rosjanami, wśród których były pułki, złożone z mieszkańców Azji. Reporter miał ukryty zamiar porównania tych ludzi z murzynami i Hindusami, walczącymi we Flandrji. Zdziwiło go to, że nikt tu nie oskarżał Rosjan o to,