Strona:Eugeniusz Janota - Przyczynki do znajomości Tatr.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śli zwierząt bezwzględnie szkodliwych, aczkolwiek pastwienia się i nad niemi nikt pochwalać nie będzie. Głęboka tedy prawda tkwi w odpowiedzi naszego Towarzystwa tatrzańskiego na teletegram węgierskiego Towarzystwa karpackiego, zamieszczonej w koszyckiej Panonii z dnia 12 maja 1874: „Möge die ewig schöne Natur und der sich an ihr stets erfrischende Menschengeist durch die Alpenvereine die Annäherung der Nationen und ihren wohltätigen Einfluss auf die Humanitätsowie die davon abhängigen Schicksale der Menschheit mit jedem Tage fördern.“

Daleko smutniejszy jeszcze jest los świstaka[1] w Tatrach niż kozicy. Kozicę prześladuje przeważnie człowiek; z zwierząt drapieżnych jedynie orły porwać mogą czasem koźlę, aczkolwiek matki pilnie strzegą młodych swoich; świstak jako zwierzę niewielkie i nie mogące się wcale mierzyć z kozicą chyżością biegu, daleko łatwiej staje się łupem ptaków drapieżnych. Prawda, że dzisiaj w Tatrach mało albo może wcale żadnych już nie ma miejsc tak niedostępnych dla człowieka, ażeby kozicom za bezpieczne służyć mogły schronienia, bo chociażby i nie mógł dojść człowiek tam, dokąd się dostanie kozica, to on ją ztamtąd wypłoszy, na zaczajonych strzelców napędzi lub w wąziutkich przejściach pozastawia na nię oklepce; przecież uda się jej czasem ujść napaści ludzkich. Tak np. w lecie 1866 Węgrzy bawiący u Szczaw sławkowskich dwa wyprawili polowania na kozice, a jakkolwiek mieli ich widzieć 14 do 18 sztuk[2], przecież dwie tylko napędzono na strzał, a i tych miano chybić. Świstakowi trudno chronić się w turnie dostępne dla kozic, potrzebuje on jako zwierzę żyjące w norach upłazków trawiastych z grubszą warstwą ziemi i zwiru. Liczne trawiaste upłazki Świstówkami zwane ztąd wzięły swoje nazwy, iż je dawniej zamieszkiwały świstaki. Czasem tylko sporządza on sobie legowisko pod spadłym z szczytu jakiego głazem lub w szczelinie skalnej. Tak pod Świnnicą na dosyć spadzistej, bujną trawą porosłej zboczy ponad ostatnim, najwyższym z Pięciu Stawów, widziałem ogromny głaz oderwany, spadły gdzieś z wierzchu, pod którym chowały się świstaki. Były także w Rozpadlicy pod Czerwonym Wierchem Małołączniakiem jeszcze w r. 1867, a następnego lata mówiono mi, że jedna parka pojawiła się nieopodal skał, Żarem zwanych na Ornaku. Że się nie ostały, więcej niż pewna. Zwierzęta te, wprawdzie bardzo bojaźliwe, jednak bardzo świadome tego, że nikomu nie wadzą, obierają sobie czętokroć miejsce do pobytu bardzo nieprzezornie. Tak 24 sierpnia 1865 r. znalazł Fryd. Fuchs na wąskim przesmyku między drugim i trzecim stawem w dolinie Małej Zimnej Wody (2076 m. npm.) rodzinę świstaków w miejscu bardzo niekorzystnie obranem, aczkolwiek dawniej dolina ta była zamieszkaną przez świstaki[3]. Zdarza się czasem, oczywiście w rzadkich wypadkach, że i to zwierzątko dostanie się w miejsce nie łatwo dostępne. Tak wspomina Fuchs, iż już w r. 1862 na całej północnej stronie Tatr jeszcze tylko dwie

  1. Po dokładną wiadomość o tym ciekawym mieszkańcu gór odsyłam do monografji prof. Dra M. Nowickiego: O świstaku. Kraków, 1865.
  2. Oczywiście nie razem i nie od razu, lecz podczas obu tych polowań, przyczem najprawdopodobniej te same okazy, przeganiane i uciekające z jednego miejsca na drugie, kilka razy widziano. Rzeczywista zatem liczba kozic wówczas widzianych według wszelkiego prawdopodobieństwa musiała być mniejszą.
  3. Zipser Anzeiger. 1865. 174.