Strona:Eugeniusz Janota - Przyczynki do znajomości Tatr.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gi cap waży nawet 11/4, żubr zaś 14 cet., a przecież i żubry bywają kradzione.
Na Węgrzech, jak wspomniałem, stan rzeczy nie o wiele lepszy. W roku 1869 jeden Karol Z. z Tepliczki[1] z Michałem Z., praktykantem leśniczym w Hradku, w Krywaniu zabił 7 kozic. Nowa węgierska ustawa łowiecka z 1872 r. ogranicza polowanie na kozice od 1 lipca do 15 listopada. Jest to ustawa bardzo dowcipna, bo przed lipcem trudno w turniach polować dla śniegu, a po 15 listopada, nieraz i wcześniej już, także to niełatwo z tej samej przyczyny. I co do czasu ssania młodych koźląt, nie zła to ustawa. Młode przychodzą na świat z końcem kwietnia lub maja, a okres ssania trwa pół roku i dłużej. Jeżeli zatem w roczniku węgierskiego Towarzystwa karpackiego[2] powiedziano, że obecnie w Tatrach jest 400 go 500 kozic, jest to kolosalne kłamstwo, w które uwierzy ten, który nigdy ani Tatr ani kozic w Tatrach nie widział Ale obok tej kaczki siedzi druga, wylężona i chodowana po naszej stronie. Otóż pewien jegomość twierdzi uparcie już od dziesięciu lat i wszystkim, o których tylko przypuszcza, że ich kozice coś obchodzą, trąbi w uszy, że liczba kozic tak wielka w Tatrach, że podczas rui capy się zabijają. Jest to bąk puszczany w tym samym celu, co poprzedzający. Pięknie, że są dwa. A zmyślenia te pozostaną tem, czem są, dopóki ich ojcowie nie postarają się o dowód, że są czemś więcej aniżeli zmyśleniem. Rachuba bardzo prosta; lepiej capy powystrzelać, niżby się same miały pozabijać; powystrzelawszy zaś capy, wypadnie powybijać i kozy, bo same z siebie nie będą się przecież rozmnażały. Jednakowoż i te bąki bardzo namacalnie pouczają, że polska część Tatr mogłaby być jedynem dla kozic schronieniem, gdyby nie liczne, już poprzednio wytknięte ale.
Są jednak i na Węgrzech ludzie, których każdy piszący o Tatrach i o ochronie zdobiących je zwierząt z uszanowaniem wspominać będzie. Należy do nich między innymi radca dworu Edward Zsedényi. Wziął on od pięciu gmin w okolicy szczaw sławkowskich polowanie na kilka lat w dzierżawę, nie jakoby sam był Nimrodowiczem, lecz dlatego, aby skutkiem umiarkowanego polowania wzmogła się liczba kozic w tejto okolicy. Bawiąc prawie rokrocznie przez dwa miesiące letnie u pomienionych szczaw, wychodzi on wprawdzie czasem z strzelcami i psami swemi w Tatry; atoli jak z bardzo rzetelnego dowiaduję się źródła, nie aby strzelać, lecz aby się naocznie przekonać, jaki jest stan zwierzyny w jego dzielnicy. Prócz tego ustanowił on w porozumieniu z zarządem szczaw sławkowskich straż złożoną z dwóch należycie uzbrojonych ludzi.

(C. d. n.)

  1. Na Liptowie.
  2. Jahrbuch des ungar. Karpathen-Vereins. Kaschau, 1874.