Dziś gospodarzy wróg w jego państwie,
Ogniem i mieczem pustoszy,
Król prawy zdradzon, oślepł w poddaństwie.
Wróg włada — mści się — i płoszy.
On niegdyś błagał Bogów o życie,
O siłę w bojach usłużną,
Bo miał królestwo — miał cudne dzieci,
Dziś błaga śmierci — na próżno —
Lecz jak ty starcze żyjesz tu jeszcze.
Skazany na śmierć głodową? —
Próżnoż cię śmierci przechodzą dreszcze
Zbladłeś bladością grobową. —
Przy nim na głazie siedzi dziewczyna,
W twarz starca patrzy troskliwie,
To jego córka — córka jedyna
W oczy pogląda trwożliwie.
Gdy po przegranej został od wrogów
Królik okuty w kajdany,
Drzwi zawalono — a wśród tych progów
Został on — i jego rany!
Darmo się targa w ciemności łonie,
Bogów o rychłą śmierć woła,
Głos jego w błędnych sklepieniach tonie —
Głazy i ciemność do koła.
Coraz to czarniej — w podziemnym grobie
Król stary słabnąc ociemniał,
I o swej córze marząc w tej dobie
Męczarnie swe uprzyjemniał:
«Mnie już opuśćcie okrutne Bogi!
Lecz ją od hańby ratujcie,
Niech mnie zadręczą ojczyzny wrogi —
Nad nią się tylko zmiłujcie!»
W tem pękła z trzaskiem u góry krata,
I z światłem postać dziewicza,
Zsuwa się zwolna — jakby z zaświata
W trwodze bladego oblicza —
«Ktokolwiek jesteś jeniec zajęczał
Dobij mnie! ciebie ślą nieba,
Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/56
Wygląd
Ta strona została przepisana.