Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O! witaj ziemi dziecięciu
Sztuko! w natury objęciu! —





DO KOLEGI.


Gryfie mój, Gryfie! gdzie te złote chwile,
Które przeżyliśmy kołem dłoń w dłoni!
O! przeleciały jak trwożne motyle
Spłoszone z bujnej kwiatem życia błoni. —
Gryfie mój, Gryfie! a dzisiaj tak samo
Tyś jest latawcem, w dobrej lecąc sprawie —
A ja? żrę węgle — przed nadziei bramą
A myślą — płyniem kluczem jak żórawie!
Gryfie mój, Gryfie! kędyż my zapłyniem?
Czy siędą orły na naszych kurhanach?
Czy w ziemi ojców tak nikczemnie zginiem
Że nie przeżyje nas — nic, na tych łanach? —
O nie, mój Gryfie! jako Bóg ten żywy,
Za tyle cierpień, walki i goryczy,
Z pochodnią wiary, w łańcuch niezelżywy
Skuci — my zajdziem ku boskiej zdobyczy!
Pomnij, że w niebo przez piekła jest droga,
A kto się zaparł świętego płomienia,
Co mu tli w piersi zapałem zbawienia,
Ten nie wart braci, sióstr, Polski — ni Boga!
Niecił od żelaza wola zżeleźnieje,
Niech duch litości uśmiechem zapłacze,
I w nieśmiertelność płynąc, zajaśnieje
W swej dobrej woli pioruny tułacze! —