Przejdź do zawartości

Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak ta chmura co się chmurą.
Trąc, szaleje, gromi, pieści!
Pchnięci prądów wielkich szałem,
W rajski wieniec splećmy kłosy,
Rwane z innych pól z zapałem
W głos, ach! jeden zdzwońmy głosy! —


GŁOS.

Naturo, matko naturo!
U twojej piersi jak dziecię
Uwisnę nienasycony,
Wyślę wszystkie gromy z chmurą.
Pójdę w życia wrącem lecie,
Twojej lutni targnę struny,
A pobieżą te miliony
Kędy pieśń im wskaże święta!


CHÓR.

Ziemia jeszcze nie przeklęta! —


GŁOS.

Do ciebie pierwotne ludy
Biegły, gnąc czoła, kolana,
Wszech początków w tobie Pana
Czcić kazały twoje cudy!
O! i w chwilach mego rana,
W Samsonowych męczarń trudy
Matko, matko ubóstwiana,
Tobiem dumne zgiął kolana! —


CHÓR.

Stokroć szczęsny w świata puszczy,
Kto dni swych pocieszyciela
W obcych mu szkieletów tłuszczy,
Miał jednego przyjaciela! —
Dreszcz przedśmiertny! dreszcz wesela
Na tę myśl przebiega ciało —
A duch woła Zbawiciela,
Bo się słowo ciałem stało! —