Witaj nam chwilo pokoju!
My lutnie grobów spłakane,
Do korowodów nastroju,
Zanucim duchom rozchwiane!
Szum niemy wstrząsa me włosy —
Z pod piersi łzy życia płyną,
Pod ziemią wstają ich głosy
Wstają już — z duchów godziną!
Jak motylek tęczy dziecię
Wstaję, wzlatam przebudzona,
I snów ciche pierzcha życie,
Błądzę tu osierocona!
O różo moja na grobie,
Czemu ty więdniesz w żałobie?
Kto ciebie tutaj posadził,
Kto tu pamiętał o Tobie?
Kto z liców rumienik zgładził?
O! to dziki twój kochanek!
Posadził mnie na mogile.
Ale płacząc co poranek
Łez swoich wrącą goryczą
Spalił me lica motyle,
Z mej woni zabił słodyczą.
Słowiczku mój! słowiczku mój! —
Czy był dziś kto na grobie?
Tu kroków ślad – łez płynął zdrój
Czy niewiadomo tobie?
Słowiczku mój? —
O! ze słońcem
Zbiegł chłopczyna twój kochanek,
On tu przybiega co ranek,
I przynosi wieniec, z bijącem