Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Być może, cofnąć się już zapóźno. Wyskoczył z łódki kierując się wprost na tłum.
Przedpotopowicz ręce załamał. Stał chwilę w łodzi — walcząc z sobą, wreszcie ruszył za anglikiem. Za sobą usłyszał głos Stanisława.
— I ja z panami!
Nagle gwar ucichł. Wieśniacy dostrzegli przybyszów i poznali obce twarze. Lord Puckins przyskoczył żywo do dziewczyny i położył jej dłoń na głowie. Drugą ręką — wskazał na pal i wymownemi gestami dawał do zrozumienia, że powinni zaniechać swego zamiaru. Chwila zdumienia, — potem zapanowało ożywienie wśród gromadki. Ruchy stały się groźnemi i kilku mężczyzn rzuciło się na lorda. Przyskoczył mu z pomocą Stanisław — ale obu powalono i skrępowano sznurami. Ten sam los spotkał w mgnieniu oka profesora. Wciekłość albo dzika radość opanowała mieszkańców wioski.
Przyskakiwali oni kolejno do jeńców, leżących na ziemi, pluli im w twarz i groźnemi wywijali toporami.
Wreszcie na komendę starszego odstąpiono od jeńców, a jeden, barczysty chłop zarzucił lorda Puckinsa na plecy i lekkim krokiem zaniósł go pod fundament.
Wrócili następnie po Stanisława i wraz z geologiem odnieśli go na plac budowy, gdzie w siedzącej pozycyi złożono ich o kilkadziesiąt kroków od złożonego w dole lorda Puckinsa.
Przy akompaniamencie okrzyków radości widział i musiał widzieć profesor, jak dziewczyna wraz z towarzyszem swoim padła do nóg starcowi, który jej obwieścił wolność i życie, — jak potem pochwycił ją uradowany młodzian na ręce i uniósł pośpiesznie ze strasznego miejsca, wreszcie jak ten sam starzec krótką wygłosił do ludu przemowę. Milczenie panowało w czasie jego słów, — potem dopiero zabrzmiały i zajęczały bębny, sporządzone z wydłubanych pni drzewnych, rozpoczęły się dzikie skoki dokoła pala, pod którym leżał skrępowany anglik. Wreszcie zgiełk ucichł. Dwóch rosłych chłopów zajęło się przecinaniem sznurów, które podtrzymywały ciężką belkę. W tej stasznej chwili geolog usłyszał dźwięk mowy angielskiej, dobywający się z wykopanego pod pal dołu.
— Hej! towarzysze!
— Jesteśmy! odkrzyknął profesor Przedpotopowicz.