Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widziałem dobrze! Nietrudno go przecie poznać po dwóch rogach na nosie. Zgniła już bestya i do połowy objedzona.
Anglik wpatrzył się w profesora. Ten, zdumiony usłuszaną wieścią, ochłonął pod pytającym spojrzeniem i wyrzekł jedno słowo.
— Możliwe!
— Nosorożec?... wśród tych świerków i jałowców?
— Możliwy! — powtórzył z naciskiem.
— W tym zimnym klimacie?
Paleontolog przymrużył oczy, pogładził sumiastego wąsa, zamyślił się chwilkę i klasnął w ręce.
— Wiem już, co nam wiedzieć potrzeba! Tutaj możliwym jest nietylko nosorożec, ale także jego stary towarzysz, mamut (Elephas primigenius) o wielkich kłach, szeroko rozwartych. I nie tylko mamut! Nawet lew jaskiniowy (Leo spelacus) pobiera jeszcze w tej puszczy haracz z krwi żubrów i turów.


Mamut.

— I lew nawet? przy takiem zimnie?
— Jeszcze i niedźwiedź jaskiniowy po dawnemu gruchoce kości koni, dzikich świń, wapiti (Cevus canadensis) oraz jeleni olbrzymich (Megaceros)!