Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drapieżne choć leniwe, nie znają co smak; obżarte aż do obrzydliwości, nie rozróżniają lepszego od gorszego; pozbawione uczuć zadowolenia lub wstrętu, cierpliwe do ostateczności w wyczekiwaniu aż zdobycz sama się nawinie, — oto ziemskie ideały.
Na poły głuche, bez węchu, nie znają co to gniew, lub jakiekolwiek uczucia żywsze, nie znają słodyczy macierzyństwa, nie troszczą się zgoła o nic. Nie wchodzą nigdy w przyjazny, a choćby poufały stosunek ani między sobą, ani z innemi gatunkami.
Tylko raz na lat parę może budzi się w nich bezwiedne pożądanie, a wtedy tak dalece obsorbuje ono niedojrzałe władze mózgowe, że przez tygodnie całe, ślepe i głuche na wszystko, mogą się stać ofiarą znacznie słabszego napastnika.
Nie mają pamięci; nie korzystając też z doświadczeń życiowych, są jednako ograniczone w pierwszem zaraniu życia, jak w pełni i u schyłku długich dni swoich.
Wloką marny żywot z dnia na dzień, dopóki nie przyjdzie skończyć w gardle lub pod pazurami mocniejszego»...
— Dość! profesorze, bo mię zimno przenika do kości, — jęknął Puckins. — Jesteś nieubłaganym naturalistą, ani cienia nie zostawiasz złudzeń!
— Przecież to nie ja mówię. To ktoś z innej planety. Co do mnie, rzekłbym, że w porównaniu do dawniejszych typów, i to już, co żyło w Tryasie, było arcydziełem, cudem ziemi i kwiatem jej najdoskonalszym! Co zaś najważniejsze, obiecującą zapowiedzią jeszcze doskonalszej przyszłości...
— Biedny ten świat Tryasu! — powtórzył Puckins w zadumie, ale nagle otrząsnął się.
— Bawimy się spokojnie gawędką tak zupełnie, jakbyśmy byli u siebie — zauważył, — a tu tymczasem nie jestemy pewni jutra.
— Geolog westchnął. — Dręcząca go od kilku dni nierozwikłana zagadka, znowu jaskrawo stanęła mu w umyśle. Już miał poruszyć kwestyę jutra, ale się wstrzymał. Wstyd go zdjął przyznać przed anglikiem, że mimo woli kieruje się wskazówkami «niedorzecznej» hypotezy jego.
Lord Puckins czuł to i przez delikatność ani słówkiem nie dotknął nadziei, jakie żywił. Dla odwrócenia kierunku myśli przerzucił się na całkiem inny przedmiot.


∗                              ∗