Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc powiedzże mi, drogi wujaszku, na co się zda ludzkości twoja i twych kolegów wiedza? Co komu przyjdzie z waszych opisów i biegłości w rozpoznawaniu owadów?
D‑r Muchołapski uśmiechnął się, pokiwał głową i wyjął szufladkę z motylami.
— Oto, kochany chłopcze, dwa okazy, — tu wskazał ręką na dwa niepozorne motylki. — Nieprawdaż, że podobne są do siebie? Powiedziałbyś, że to jeden gatunek i tak rzeczywiście mniema większość ogrodników, a tymczasem, jeden jest niewinnym motylkiem i żyje na chwastach, drugi niszczy ogrodowiznę. Gdyby ogrodnik wiedział o tem, zawczasuby złemu zaradził, a że się nie uczył entomologii, więc gdy mu szkódnik poźre plony, mści się on później na niewinnych ofiarach podobieństwa, pozwalając przez nieświadomość pierwszemu znów się mnożyć. Zbyt często człowiek bierze prawdziwych szkodników za niewinne stworzonka, tępiąc pożyteczne lub obojętne. My właśnie podpatrujemy naturę, poznajemy obyczaje owadów między innemi i w tym celu, aby znaleźć broń najskuteczniejszą przeciwko nieprzyjaciołom — bo tylko znając dokładnie wroga, możemy go pokonać, lub uczynić nieszkodliwym. Iluż kosztownych pomyłek uniknęliby ziemianie, gdyby z naszej wiedzy umieli korzystać! Iluż szkodników dlatego tylko rozmnożyło się, lub zaaklimatyzowało z innych krajów, bo nie odróżniano ich i nie tępiono, gdy były nieliczne. Przykładów mógłbym ci tysiące przytoczyć. Popełniają i popełniali błędy nietylko prostaczkowie, ale nawet i koronowane głowy.
— Pewnego razu uwaga moja została zwróconą na kępki uschłej trawy, w których sterczały kije, obwieszone szmatami, dla odstraszenia ptactwa. Obejrzawszy trawę, spostrzegłem, że korzenie jej były zjedzone przez pędraki pewnego chrząszcza, a ptaki owa-