Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wają całą spodnią powierzchnię rydza, u mchów zaś wyrastają zwykle na wierzchołku długiej i nagiej szczeciny, w postaci gruszek, kulek i torebek najrozmaitszej formy, wielkości, oraz barwy. Na każdej szczecince wyrasta tylko jedna torebka, ściśle ze wszystkich stron zamknięta.
Gdy dojrzeje, pęka ona w górnej swej części w taki sposób, że jest nakryta lekko trzymającem się wieczkiem, które w epoce zupełnej dojrzałości spada; owoc przyjmuje wtedy kszłałt otwartej miseczki lub dzbanuszka. Wypełnia go niezmiernie drobny pyłek, stanowiący nasionka mchów. Drobne te nasionka bardzo są palne i za lada iskierką płoną gwałtownie, podobnie jak zarodniki Lycopodium, używane do ogni bengalskich. Dla mnie dojrzałe torebki, jakich kilkadziesiąt z wielkim trudem wyciąłem w poblizkim lasku mchów, stanowiły coś w rodzaju szczap smolnych i mogły dać wyśmienity opał. Ułożyłem u wejścia do pieczary stos, przy którym, trzymając w ręku zapałkę, niby artylerzysta tlejący lont, czekałem na ciemności, aby podłożyć ogień, oświetlić okolicę i pierwszy raz zagrzać wieczorny posiłek. Na dziś miał się on składać z mięsnych konserw i paru jaj motylich, których po raz pierwszy pragnąłem skosztować. Miały one kształt małych serków owczych i bardzo byłem ciekawy, czy mi smakować będą. Gdyby tak było, to całe armie podobnych do mnie wędrowców, mogłyby się tym pokarmem wyżywić. Spotykałem bowiem bardzo często wiszące na liściach, lub poprzylepiane do gałązek i łodyżek, całe magazyny jajek, złożone z kilkudziesięciu lub więcej białych, żółtych lub bronzowych baryłek, pełnych posilnego żółtka.
Upragniona chwila wkrótce nadeszła, ale zawód był straszny. Wprawdzie słup iskier z trzaskiem wzniósł się wysoko i oblał czerwoną łuną najtajniejsze zakątki pieczary, ale na tem się skończyło.