Strona:Epidemia.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sala posiedzeń rady miejskiej w większem mieście portowem. Na ścianach portrety prezydentów Rzeczypospolitej począwszy od Thiersa po Loubeta. Kilka biustów Rzeczypospolitej, każdy zaś innego symbolicznie przedstawia. W środku starożytny duży komin - nad nim na ścianie wymalowany herb Francyi. Z prawej i lewej duże drzwi. Na samym środku sali duży długi stół pokryty suknem. Przed każdym z radnych papiery, kałamarz, bibuła itd.

Scena 1.
Wszyscy oprócz doktora Tricepsa.

(Za podniesieniem zasłony burmistrz rozmawia koło komina z kilkoma radnymi - inni tu i ówdzie tworzą osobne grupy. Dwu członków rady zajęci pisaniem przy stole. Sekretarz z rączką od piór w ustach - porządkuje papiery)
Burmistrz. Możebyśmy mogli rozpocząć obrady?
Opozycja. (spogląda na zegarek) ¾ na 11 - o ½ do 12tej jem śniadanie. Zamówiono nas na 9. Ładny początek!!
Burmistrz. W pierwszym dniu po nowym roku można i należy pewną niepunktualność wybaczyć… zresztą to nie moja wina…
Opozycja. I tak nas jest za mało.
Burmistrz. W sam raz dość aby był komplet.
Opozycja. Więc nie traćmy czasu (wchodzi Dr. Triceps)
Burmistrz. Otóż i Dr. Triceps.

Scena 2.
Dawni ― Triceps.

Dr Triceps (wita kolejno wszystkich podaniem ręki) Stokrotnie proszę o przebaczenie szanowny panie burmistrzu… bardzo - bardzo - panów przepraszam. Wstrzymała mnie bardzo delikatna i dość osobliwa operacya. Kucharka moja przez